MAJ
Na początek przeczytajcie wpis o naszych trudnych początkach, który powstał w dniu założenia bloga. Dowiecie się z niego między innymi jaki sourvival zafundowaliśmy Tośce jako komóreczce (pewnie teraz się na nas za to mści ;)). A jeżeli jeszcze nie wiecie jak się rodzice Antoniny poznali zajrzyjcie tu. Powiem Wam szczerze, że uwielbiam naszą historię i już nie mogę doczekać się kiedy będę mogła opowiadać ją Tośce :)
Maj obfitował w pieczenie tortów (łącznie 8 upieczonych biszkoptów!:D), przepis na ten niezawodny znajdziecie tu. Duże zainteresowanie wzbudziły również ciasteczka owsiane, które można jeść bez skrupułów, ponieważ są niemal dietetyczne. ;) Na koniec majowego podsumowania podrzucę Wam jeszcze Carbonarrę, którą koniecznie muszę zjeść jeszcze przed porodem!
CZERWIEC
Był dla mnie trudnym miesiącem. Na początku trafiłam do szpitala z zagrożeniem przedwczesnego porodu. Pobyt zaowocował dwoma bardzo ważnymi tekstami. Najgorszym wspomnieniem z początku ciąży - amniopunkcją oraz tematem, który powraca jak bumerang - palenie kobiet ciężarnych. Po wyjściu ze szpitala, na ponad 2 tygodnie przeprowadziliśmy się do Zegrza, pilnować babciowego domu. Zbiegło się to z sesją (którą na szczęście zaliczyłam w pierwszym terminie) i przeziębieniem trwającym niemal cały pobyt, powstał wtedy wpis o naturalnych metodach zwalczania infekcji. Na koniec i na osłodę gorszego miesiąca polecam kokosanki - chyba najprostsze i najbardziej efektowne ciasteczka jakie znam! :)
LIPIEC
W lipcu energia mnie rozpierała. Poza ZUSem, który wszystkim potrafi popsuć krew nic nie było w stanie zepsuć mojego świetnego samopoczucia. Na blogu największą popularnością cieszyło się Rafaello, więc jeśli jeszcze nie robiliście biegusiem do kuchni nadrabiać zaległości ;) W lipcu rozpoczęłam również cykl "Lubię jeść na mieście", w którym znajdują się już recenzje dwóch restauracji (tu i tu). Przygotowałam dla Was również poradnik dotyczący wyboru wózka oraz opisałam swoją fobię. Lipiec zakończył się kolejnym pobytem w szpitalu i wizją zbliżającego się porodu. Jakie są moje odczucia przed tym wielkim dniem możecie przeczytać tu.
Na koniec powiem Wam, że korali nadal nie zakładam, ale czerwonej kokardki do wózka nie przywieszę. O moim zmiennym zdaniu dotyczącym przesądów możecie poczytać w jednym z najnowszych, bo sierpniowych wpisów. Zdradzę Wam coś jeszcze... Oprócz zmian, które będziecie mogli zobaczyć w najbliższym czasie szykuję duuuży konkurs z super - hiper nagrodami, ale o tym na razie cicho sza!
Mam nadzieję, że kolejny mini jubileusz będziemy obchodzić w jeszcze większym gronie, udostępniajcie na facebook'u i dodawajcie mnie w Google+ :)
Dziękujemy Wam :* |
Pięknie wyglądasz!
OdpowiedzUsuńŻyczę rosnącej liczy Czytelników i nowych pomysłów. Zresztą Ty wiesz, że ja mam do Ciebie słabość ;) Buziaki dla Was.
Dziękuję!!! :) :*
UsuńŚwietny pomysł z tym podsumowaniem! Mogłam cofnąć się spokojnie wstecz i zobaczyć bez zbędnego szperania, klikania jak to zaczęłaś i co jest warte większej uwagi :) wytrwałości w dalszym blogowaniu i coraz to nowych pomysłów!
OdpowiedzUsuńCiesze się, że się podoba i bardzo dziękuję :)
UsuńNo to Asiu moje gratulację ! :) jak ten czas szybko leci ! :) ja również życzę Ci wielu dalszych sukcesów, oby nigdy nie zabrakło pasji energii,a przede wszystkim czasu do pisania :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, mam nadzieję że Tosia pozwoli :)
UsuńGratuluję. I jak pięknie wyglądasz :)
OdpowiedzUsuńBaaaardzo dziękuje, Tata Tosi napstrykal ponad 300 zdjęć to miałam z czego wybierać ;)
UsuńAleż to zleciało. Tosiu, czekamy na Ciebie ;)
OdpowiedzUsuńOj zleciało bardzo szybko! Za chwilę WOW, a tej Panny nadal z nami nie ma! :p
Usuń