Uwielbiamy z Tatą Tosi dobrze zjeść i i nie wyobrażamy sobie życia bez wszelkiego rodzaju knajp, knajpeczek, restauracji czy barów. Odkąd jest z nami Tosia ograniczyliśmy co prawda wypady piwne do 0, ale nie przestaliśmy jadać na mieście, dlatego postanowiłam podzielić się z Wami opinią nt. niektórych restauracji. Tym oto postem rozpoczynam cykl "Lubię jeść na mieście". Na początku znajdą się w nim miejsca głównie z Warszawy i okolic, jednak z biegiem czasu chciałabym rozszerzyć je o Kielce i inne miasta, w których będziemy mieli okazję jadać - może trafi się jakaś knajpka, która podbije nasze serca (tak jak ta na Mazurach...).
Na pierwszy ogień pójdzie restauracja "
Złoty Okoń", która znajduje się w Serocku (nie, nie to nie ta mazurska, Serock leży pod Warszawą, a o mazurskiej, która skradła nasze serca będzie innym razem!). Sama restauracja jest od 2001 roku, ale jedzenie podawane jest tam od 1996 roku. Jako kilkuletnie dziecko jeździłam z rodzicami "na rybkę" do przydrożnej budki, w której ZAWSZE był dziki tłum. Ryba podawana była na plastikowych talerzach, często trzeba było stać, bo wszystkie plastikowe krzesełka były zajęte. Jaki był fenomen tego baru? Świeża i zawsze smaczna ryba - jako dziecię jadłam tylko filety z okonia, które zawsze były wyśmienite, a połówkę porcji pochłaniałam niemal do końca, jak na możliwości małego brzuszka przystało. Z biegiem lat i ciągle niezmienną jakością serwowanych ryb właściciele zlikwidowali bar, a na jego miejscu otworzyli dużą restaurację. Rozszerzyli menu, drewniane ławy zstąpiły plastiki, pojawiły się normalne talerze i sztućce, zniknęła samoobsługa i zaczęli obsługiwać kelnerzy. Nie zmieniła się tylko jakość i smak serwowanych potraw. Dorastałam, próbowałam nowych ryb i wszystkie były tak samo dobre. Na pewno mogę polecić Wam solę na szpinaku pod beszamelem, rybę zapiekaną w pomidorach z mozarellą (której niestety nie ma już w karcie), podają również świetne krewetki, tatara z łososia no i oczywiście nieśmiertelne okonki! To taka moja lista, którą muszę przyznać zamawiam na okrągło. Zawsze wychodzę stamtąd najedzona i zadowolona - z resztą nie tylko ja.
Godna polecenie jest również zupa rybna i smażony halibut. Ostatnio Tata Tosi, który nie jest fanem ryb zamówił sobie stek (tak, tak w restauracji rybnej;) ) i powiem Wam, że był to jak do tej pory jeden z lepszych steków jakie jedliśmy. Niestety miejsca z powalającymi stekami jeszcze nie zostały przez nas odkryte - nadal szukamy, ale trafiamy na fatalne knajpy.
Podsumowując "Złoty Okoń" dostaje ode mnie bezapelacyjnie najwyższą notę. Polecam z całego serca zarówno na niedzielny obiad, przystanek w drodze na wakacje czy wypad ze znajomymi. Po wspaniałym obiedzie można wybrać się na spacer nad wodę, ponieważ Serock leży nad Zalewem Zegrzyńskim.
Piękne miejsce !!!
OdpowiedzUsuńZnasz, znasz? My uwielbiamy, szkoda że teraz tak daleko :(
Usuń