niedziela, 13 lipca 2014

Złoty Okoń - Lubię jeść na mieście

Uwielbiamy z Tatą Tosi dobrze zjeść i i  nie wyobrażamy sobie życia bez wszelkiego rodzaju knajp, knajpeczek, restauracji czy barów. Odkąd jest z nami Tosia ograniczyliśmy co prawda wypady piwne do 0, ale nie przestaliśmy jadać na mieście, dlatego postanowiłam podzielić się z Wami opinią nt. niektórych restauracji. Tym oto postem rozpoczynam cykl "Lubię jeść na mieście". Na początku znajdą się w nim miejsca głównie z Warszawy i okolic, jednak z biegiem czasu chciałabym rozszerzyć je o Kielce i inne miasta, w których będziemy mieli okazję jadać - może trafi się jakaś knajpka, która podbije nasze serca (tak jak ta na Mazurach...).

źródło
Na pierwszy ogień pójdzie restauracja "Złoty Okoń", która znajduje się w Serocku (nie, nie to nie ta mazurska, Serock leży pod Warszawą, a o mazurskiej, która skradła nasze serca będzie innym razem!). Sama restauracja jest od 2001 roku, ale jedzenie podawane jest tam od 1996 roku. Jako kilkuletnie dziecko jeździłam z rodzicami "na rybkę" do przydrożnej budki, w której ZAWSZE był dziki tłum. Ryba podawana była na plastikowych talerzach, często trzeba było stać, bo wszystkie plastikowe krzesełka były zajęte. Jaki był fenomen tego baru? Świeża i zawsze smaczna ryba - jako dziecię jadłam tylko filety z okonia, które zawsze były wyśmienite, a połówkę porcji pochłaniałam niemal do końca, jak na możliwości małego brzuszka przystało. Z biegiem lat i ciągle niezmienną jakością serwowanych ryb właściciele zlikwidowali bar, a na jego miejscu otworzyli dużą restaurację. Rozszerzyli menu, drewniane ławy zstąpiły plastiki, pojawiły się normalne talerze i sztućce, zniknęła samoobsługa i zaczęli obsługiwać kelnerzy. Nie zmieniła się tylko jakość i smak serwowanych potraw. Dorastałam, próbowałam nowych ryb i wszystkie były tak samo dobre. Na pewno mogę polecić Wam solę na szpinaku pod beszamelem, rybę zapiekaną w pomidorach z mozarellą (której niestety nie ma już w karcie), podają również świetne krewetki, tatara z łososia no i oczywiście nieśmiertelne okonki! To taka moja lista, którą muszę przyznać zamawiam na okrągło. Zawsze wychodzę stamtąd najedzona i zadowolona - z resztą nie tylko ja.
Godna polecenie jest również zupa rybna i smażony halibut. Ostatnio Tata Tosi, który nie jest fanem ryb zamówił sobie stek (tak, tak w restauracji rybnej;) ) i powiem Wam, że był to jak do tej pory jeden z lepszych steków jakie jedliśmy. Niestety miejsca z powalającymi stekami jeszcze nie zostały przez nas odkryte - nadal szukamy, ale trafiamy na fatalne knajpy.
Podsumowując "Złoty Okoń" dostaje ode mnie bezapelacyjnie najwyższą notę. Polecam z całego serca zarówno na niedzielny obiad, przystanek w drodze na wakacje czy wypad ze znajomymi. Po wspaniałym obiedzie można wybrać się na spacer nad wodę, ponieważ Serock leży nad Zalewem Zegrzyńskim.

2 komentarze: