środa, 7 maja 2014

Trudne początki...

Witajcie!

Początki bywają trudne. Trudny był początek ciąży, trudne pierwsze kroki na forum, trudne pierwsze i piąte muffiny, którymi można było zabić, a nie je jeść no i trudny początek blogowania. Przyznam szczerze - nie wiem jeszcze co i jak. Udało się, założyłam bloga, ale co dalej? Jak zaktualizować informacje? Gdzie dodać zdjęcie? Jak umieścić link do profilu na fb? I mnóstwo innych pytań, dlatego zanim zacznę na dobre swoją przygodę z blogowaniem najpierw poznam tajniki edycji bloga i postaram się, żeby wyglądał nieco lepiej niż obecnie :)

Chciałabym się również przedstawić. Mam na imię Asia, w tegoroczne Walentynki wyszłam za mojego cudownego męża, w brzuszku mieszka nasza córa Tosia, dzięki której założyłam ten blog i.... nauczyłam się piec! Hmm... Chyba nie pasuje tu powiedzenie - nauczyłam, raczej otrzymałam jakąś magiczną moc dzięki której wypieki wychodzą mi doskonale, co jeszcze w ubiegłym roku było nie do pomyślenia! Aleee po kolei: Od zawsze lubiłam gotować i piec, pierwsze wychodziło, ale talentu do pieczenia nie miałam za grosz. Znacie zapewne najprostsze ciasta - wszystkie składniki wrzucamy do miski, miksujemy, na blachę, do piekarnika i po godzinie mamy pyszne, pachnące ciasto. Niestety u mnie to zawsze kończyło się zakalcem. Albo wyżej wspomniane muffiny - pierwsze do kosza, drugie do babciowych kur, z trzecimi mama i mąż podjęli próbę, zjedli i bolały ich brzuchy, więc też trafiły do kur, okazało się, że będziemy rodzicami muffiny wyszły i to całkiem niezłe. Później kolejne próby i sukcesy. Wyrośnięty, wilgotny murzynek, pieguski jedzone w moim domu tonami, biszkopt, z którego zrobiłam tort aż w końcu mazurek z prawdziwym kajmakiem z babciowego przepisu, którym moja teściowa się zachwyciła :)

Blog chciałabym poświęcić ciąży, wypiekom oraz gotowaniu czyli temu, co obecnie pochłania większość mojego czasu. Zapytacie pewnie dlaczego nie kształciłam się w kierunku gastronomicznym jeśli tak lubię gotować... Niestety od małego cierpię na hemofobię - paniczny lęk przed krwią i wszystkim, co z krwią związane. Fobia objawia (a raczej objawiała) się omdleniami. Jako dziecko przeszłam szereg badań neurologicznych, kardiologicznych i wielu innych, które jednoznacznie wskazywały na to, że jestem okazem zdrowia, a ja nadal mdlałam. Dopiero w wieku 6 lat pewien lekarz powiedział mojej mamie, że to może być fobia. Niestety leczenia nie podjęłyśmy, ja rosłam, a moja fobia się pogłębiała. Jedynym plusem było to, że omdleń było z wiekiem zdecydowanie mniej, ale stanów przedomdleniowych coraz więcej. Gotowanie ograniczało się do mięs pozbawionych krwi, a pieczenie nie wychodziło - profesjonalnej kucharki ze mnie nie będzie myślałam wybierając liceum, a później studia.

Stał się cud (można powiedzieć, że dosłownie cud biorąc pod uwagę okoliczności;) ) i na teście zamiast spodziewanej jednej kreski pojawiła się druga, bardzo blada. A dlaczego miała być jedna? Otóż po stwierdzonej awarii zabezpieczenia zwanego prezerwatywą i krótkiej dyskusji:
-chcemy dzieci?
-chcemy za 10 lat!
udaliśmy się po awaryjną receptę. W aptece zaopatrzyliśmy się w Escapelle, tabletka została połknięta, nam pozostało czekanie. Po tygodniu zrobiliśmy test - jedna. Kolejny tydzień minął spokojnie, wybraliśmy się nawet na imprezę Mikołajkową, ale wracając z niej poprosiliśmy taksówkarza żeby zatrzymał się w nocnej aptece. Pomimo, że w domu byliśmy ok 3 w nocy, o 10 rano siedziałam już w łazience robiąc test. Jedna kreska, uff udało się. Całe szczęście, że przed wyrzuceniem do kosza spojrzałam na niego jeszcze raz:
-Piotrek - zbladłam - patrz! Na teście powoli pojawiała się druga kreska.

Obecnie jestem w 26tc ciąży i jestem najszczęśliwszą przyszłą mamą na świecie - zapewne jak każda z Was, która tu trafiła.Jestem również po 3 badaniach krwi oraz teście obciążenia glukozą - za każdym razem idzie mi coraz lepiej i ani razu nie zemdlałam!:)

6 komentarzy:

  1. Bloguj Mamo Tosi, wiernych czytelników na pewno nie zabraknie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że będzie Pani jednym z nich :)

      Usuń
  2. No to czytam ;) tez lubie gotowac i piec :) a ze na wiecznej diecie jestem to nigdy nie mam pomyslu co by tu upiec zeby zjesc.
    Powodzenia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od sierpnia na pewno pojawi się dużo nowych, zdrowych przepisów :)

      Usuń
  3. Miałam tylko przejrzeć kilka postów, potem miało być tylko kilkanaście, ale od stycznia zrobił się maj 2014. Miło się czytało, poznając przy tym Ciebie, więc zostawię ślad po sobie - witaj.
    Ps. Również jestem Mamą Tosi, moja córeczka jest starsza od Twojej o ciut więcej niż miesiąc i również uwielbiam puzzle.
    Szkoda że nie trafiłam tu w maju;
    Pozdrowienia:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj, witaj :)
    Bardzo mi miło :) Pozdrowienia dla Ciebie i Tosi, mam nadzieję, że będzie Ci u nas miło :)

    OdpowiedzUsuń