poniedziałek, 2 lutego 2015

Nigdy nie mów nigdy.

Nigdy nie sądziłam, że można być tak szczęśliwym. Nie zdawałam sobie sprawy, że miłość może nie mieć granic. Nie wiedziałam, że można kochać i być kochanym tak mocno. Nigdy też nie sądziłam, że kiedykolwiek będę obchodzić Walentynki...

Święto sztucznie zakochanych - mówiłam. Wszędzie tłumy, pary, które wychodzą raz do roku, mężczyźni, którzy ten jedyny raz w roku wysilają się i rezerwują stolik w najlepszej restauracji w mieście. Wszystko takie sztuczne, takie na pokaz aż rzygać się chce. Ludzie, którzy codziennie mijają się w domu obojętnie, 14 lutego czują wręcz obowiązek okazania sobie miłości, której tak na prawdę od dawna już między nimi nie ma. Nie potrafiłam spojrzeć na Walentynki inaczej niż jak na komercyjne święto zakłamanych ludzi.

Punkt widzenia zależy jednak od punktu siedzenia i powiem Wam, że kiedy los postawił na mojej drodze TT wszystko powoli zaczęło się zmieniać. Zawsze powtarzałam, że ciąża to nie powód żeby wychodzić za mąż, z resztą TT miał takie samo zdanie. Decyzja o ślubie była spontaniczna. Pewnego dnia stwierdziliśmy, że jeśli data, którą wybraliśmy będzie wolna to bierzemy ślub. W tym całym walentynkowym szale postanowiliśmy po prostu zaszaleć bardziej. Data była wolna, więc dokładnie 14 lutego 2014 roku o godzinie 14:00 w Pałacu w Jabłonnie zostałam żoną. Dostałam najpiękniejszy prezent jaki mogłam sobie wymarzyć - mężczyzna mojego życia stał się moim mężem, a pod moim sercem rósł owoc naszej miłości, który w naszą pierwszą rocznicę ślubu będzie miał niemal pół roku.

Jeżeli szukacie miejsca na kameralny ślub i wesele w okolicach Warszawy koniecznie odwiedźcie Pałac w Jabłonnie. Magiczne miejsce, wspaniała obsługa (która uratowała mój tort, a raczej jego dekoracje) i piękne wspomnienia. Na teren możecie wejść codziennie, nieodpłatnie, a ja zapraszam Was teraz na wirtualny spacer:

 















A tak w ogóle czy wiecie, że według niektórych historyków Napoleon spotkał swoją metresę, Marię Walewską na balu, który odbył się w Pałacu w Jabłonnie w 1807 roku? Tak więc sami widzicie, że Pałac w Jabłonnie od wieków łączy ludzi ;)

16 komentarzy:

  1. Aa czyli to to ulubione miejsce ;) wcale sie nie dziwie ,tak samo lubie palac i okolice czy latem czy zima zawsze jest tam pieknie ;) slub tam swoj tez widze oczami wyobrazni hihi:p

    OdpowiedzUsuń
  2. co to za zegarek?

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne miejsce :-D Ja nie obchodzę walentynek, bo nigdy tego nie robiłam. Ot dzień jak co dzień. Z resztą rocznicy ślubu też nie obchodzimy. Zawsze coś nam wtedy wypada i w zeszłym roku rocznicę spędziłam z dzieckiem w szpitalu. Ale tak sobie myślę, że ślub w zimie musi być piękny :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat pomimo kalendarzowej zimy trafiła nam się wiosna, ale i tak było cudownie ;)

      Usuń
  4. Zdjęcia piękne, ale Tosia skrada całą uwagę :D No i mama, wiadomo. Jakie plany na pierwszą rocznicę? :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oh, jak w tym tygodniu uda nam się nauczyć Tosię pić z czegoś innego niż piersi to możliwe, że kino i jakiś klub :)

      Usuń
  5. Piękna historia :) i piękna data :) dwa dni po narodzinach mojej Nikoli. My też nie obchodzimy walentynek. Mamy je na codzień :)
    Miejsce rzeczywiście magiczne. Jak w bajce :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) dokładnie, jeśli celebruje się swoją miłość codziennie to jest najpiękniejsze :)

      Usuń
  6. Cudowne miejsce. Uroczystość musiała być bajeczna.

    OdpowiedzUsuń