wtorek, 13 stycznia 2015

JOHN BURG - Lubię jeść na mieście

Rozpoczynając cykl "Lubię jeść na mieście" wspominałam Wam, że jesteśmy z TT w trakcie poszukiwania steka idealnego. A w zasadzie ja, bo to ja jestem miłośniczką średnio (wpadającego w dobrze) wysmażonego, wielkiego kawałka mięsa. Do tej pory nasze poszukiwania kończyły się z kiepskim rezultatem, aż do momentu, kiedy głód podczas zakupów w kieleckiej galerii Echo zaprowadził nas do JOHN BURG'a. Oh, to była miłość od pierwszego wejrzenia, a co najważniejsze - ona nadal trwa. W związku z tym, że gościliśmy tam już kilkakrotnie i zdążyliśmy spróbować już większości potraw, mogę z czystym sumieniem powiedzieć Wam jedno - to miejsce jest punktem obowiązkowym na gastronomicznej mapie Kielc.

Restauracja mieści się poza strefą jedzenia, w oddzielnym lokalu, co jest jej ogromnym plusem. W zasadzie będąc w galerii handlowej możesz poczuć się jakbyś był zupełnie gdzie indziej. Od wejścia roznosi się przyjemny zapach jedzenia - przedsmak tego, co Cię czeka. Nie mogąc powstrzymać mojej miłości do steków, za każdym razem zamawiam dobrze wysmażonego, średniego steka. TT jako, że steki lubi, ale bez przesady, szaleje nieco bardziej i dzięki niemu spróbowaliśmy innych pyszności. Szczególnie polecam Wam żeberka w sosie BBQ, burgery (cheese i bbq) no i oczywiście steka, ale to już wiecie. Przy moim zamówieniu obowiązkowym napojem jest lemoniada z kiwi i pietruszki, która podana z lodem idealnie gasi pragnienie. JOHN BURG przygotowany jest również na małych gości - podkładki pod jedzenie dla dzieci mają różne łamigłówki, a do kubełka frytek dołączane są kredki, aby z tej podkładki można było skorzystać. Mam nadzieję, że mają również krzesełka niemowlęce, bo na razie najedzona i pełna wrażeń Antonina przesypia każdą wizytę, ale już niedługo będzie pewnie chciała towarzyszyć rodzicom przy stole. 

Przez pięć dni w tygodniu czekają na gości ciekawe promocje. Bardzo podoba mi się również rozwiązanie płatności przy wyjściu - nie czekasz na kelnera z rachunkiem tylko wychodzisz wtedy, kiedy masz na to ochotę. Powiem Wam, że jest to na prawdę fajne i wygodne rozwiązanie.  

Najwyższej jakości składniki, miła i uśmiechnięta obsługa oraz pyszne jedzenie - to jest miejsce, do którego się wraca. Miejsce, które przyciąga smakiem i... ceną! "Będziemy robić wszystko, by JOHN BURG stał się synonimem doskonałej jakości wołowiny Black Angus w przystępnej dla każdego cenie." - to są słowa, pod którymi ja, jako wielokrotny gość restauracji podpisuję się rękami i nogami. I wszystkim tym, czym się jeszcze da.



1 komentarz:

  1. Jako że za mięsem średnio przepadamy na steki się nie skusimy, jednak to miejsce z chęcią byśmy odwiedziły. Może kiedyś się uda.

    OdpowiedzUsuń