niedziela, 28 grudnia 2014

W sieci pełna kultur(w)a


Powyżej zamieściłam fragment konwersacji, po której przeczytaniu stwierdziłam, że muszę wyrzucić to z siebie, bo inaczej wybuchnę. Ponadto dzisiaj czuję się jak tykająca bomba, której niewielkie poruszenie może doprowadzić do katastrofy. Na poporodowe hormony chyba już za późno, może to pms, o co w duchu się modlę, bo zaczynam sama ze sobą nie wytrzymywać... 

Screen komentarzy pochodzi z popularnego ostatnimi czasy filmiku na Youtubie. W zasadzie Pani Kate zasłużyła sobie na nazwanie ją "kurwiszonem" za to, że w profilu wpisane ma Kate... Takich przykładów i wyzwisk w sieci jest multum. Co prawda tutaj ewidentnie widać "trend" wyzwisk dla żartu. Tylko czy kogoś ten pseudo żart naprawdę śmieszy? 

Ktoś ma inne zdanie, wyrazi opinię, która się komuś nie spodoba, powie, że lubi taką, a nie inną muzykę, klub piłkarski, czy wybrał za drogą dla dziecka zabawkę, a obelga niemal gwarantowana. Fora, blogi, fanpage, kanały na youtube, komenatrze pod artykułami - wszędzie znajdziemy obelgi i obraźliwe zwroty kierowane do innych czytelników/forumowiczów. Kierowane zazwyczaj bez powodu, ot tak, bo to teraz "modne" rzucić kurwą czy innym chujem w ramach wyrażenia swojego odmiennego zdania. Z resztą nie tylko o przekleństwa tu chodzi, hejtowanie za wszystko też jest teraz modne. 

Najbardziej przeraża mnie w tym wszystkim to, że internet w dzisiejszych czasach jest rzeczą zupełnie naturalną. Sama w zasadzie jestem online 24 godziny na dobę. Bez komórki jak bez ręki, a telefon bez przerwy połączony jest z siecią. Ale dostęp do sieci mają coraz młodsi użytkownicy i nie da się tego uniknąć. Można stosować zabezpieczenia rodzicielskie, kontrolować na jakie strony wchodzi nasza pociecha, ale nie da się tego wyeliminować. Postęp technologiczny idzie zbyt szybko i dziś dwulatek obsługuje tablet czy smartfon lepiej niż niejeden dorosły użytkownik. Tośka na razie ma dopiero cztery miesiące i zanim zacznie korzystać z zasobów sieci, a przede wszystkim zacznie czytać, wiele wody jeszcze w Wiśle upłynie, ale tym razem wpis nie jest o Niej, a o mojej sfrustrowanej psychice wszechobecnym wulgaryzmem, hejtem i brakiem kultury.

Swobodny dostęp do internetu, tanie połączenia, możliwość przesyłania zdjęć i filmów, rozmów "na żywo" z osobą, która jest na drugim końcu świata uważam za coś wspaniałego. Możemy być w ciągłym kontakcie, ale tak jak w życiu, w sieci też powinniśmy umieć zachować kulturę. Zdaję sobie sprawę, że pod pseudonimem czy kontem anonima o wiele łatwiej powiedzieć, co się o danej sprawie myśli i wyrzucić z siebie cały swój żal okraszając go soczyście przekleństwami i obelgami, ale powiedzcie mi po co? Dlaczego kulturalni na co dzień ludzie zamieniają się w sieci w chamów bez zahamowań, dlaczego internet pełen jest nienawiści, zawiści i zazdrości? Powiedzcie mi, bo nie mogę tego pojąć. Razi mnie to i to bardzo.

I nie mówię też, że jestem święta. Potrafię porządnie zakląć, chociażby wczoraj, jak pół dnia klęłam nad makaronikami, które finalnie i tak mi nie wyszły, klnę jak się zdenerwuję, czasem jakieś niecenzuralne słowo znajdzie się też w rozmowie z przyjaciółmi, ale znam czas, porę i miejsce, kiedy mogę sobie na to pozwolić. Rzadko zdarza mi się kląć w sieci i nigdy nikogo nie obraziłam. Wiele razy nie zgadzam się z opinią innych, ale potrafię wyrazić swoje zdanie w odpowiedni sposób. I nie chodzi mi już nawet o same przekleństwa, tylko o kulturę wypowiedzi, której w internecie niestety coraz częściej brakuje...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz