wtorek, 2 grudnia 2014

Macierzyństwo? Na zdrowie!

Spacerując po dworze, podczas gdy termometr pokazywał pięć stopni na minusie naszła mnie pewna refleksja - macierzyństwo zdecydowanie wychodzi mi na zdrowie! W zasadzie bez zastanowienia znalazłam aż pięć powodów dlaczego tak jest, oto i one:

1. Codzienne spacery
Pojawienie się nowego członka rodziny moblizuje do zapewnienia mu codziennie świeżego powietrza. Nie zważając na pogodę czy samopoczucie, codziennie wychodzimy z Antoniną na spacer (nawet ulewa nam nie straszna, bo na szczęście mamy się gdzie schować). Taa, już sobie wyobrażam codzienne dotlenianie organizmu gdyby nie Tośka, chyba jedynie dotlenianie poprzez zaciąganie - i tu płynnie porzechodzimy do kolejnego punktu...

2. Używki
Papieroski i alkohol, cóż i jedno, i drugie jest nieobecne w moim życiu już od niemal roku. Jak mi z tym? Świetnie! Myślę, że mojemu organizmowi jeszcze lepiej. Punkt kolejny stricte związany z drugim, a więc...

3. Sen
Pomimo, że zapewne nigdy już nie będzie taki twardy jak przed ciążą, pomimo, że przerwany nawet kilkoma pobudkami, nigdy nie był tak spokojny i regularny jak teraz. Nie ma już zarywania trzech nocy z rzędu, spania do piętnastej, albo kładzenia się spać o siódmej rano. Śpimy mniej więcej po sześć, osiem godzin, pozwalając sobie na małe szaleństwo i kładąc się czasem o drugiej. Wtedy śpiomy krócej.

4. Codzienna dawka ruchu
Skakanie, kicanie, lulanie, zabawianie, bieganie, usypianie, uspokajanie, hysianie i można by wymieniać bez końca. Niedługo dojdą sprinty do kontaktów, obrusów, kominka, kuchenki, szuflad, kanapy... Także z wiekiem Antoniny ruchu w moim życiu będzie coraz więcej i więcej. I nie ma przebacz, że dzisiaj zakwasy, że mi się nie chce - dziecku zawsze będzie się chciało zapewnić Matce codzienną porcję ruchu.

5. Zdrowe odżywianie
Dopiero od narodzin. Do tej pory nie wiem, co mnie opętało, że w ciąży nie jadłam tylko żarłam. Wszystko i bez opamiętania. Cóż, czasu nie cofnę, za to teraz nadrabiam. Zanim jogurt, szynka, ser (który po lekturze składu okazuje się wcale serem nie być) trafi do mojego koszyka analizuję, co on w sobie zawiera. I tak powoli, przez trzy miesiące od porodu, wyrobiłam w sobie całkiem niezłe nawyki żywieniowe. Jem smacznie, ale zdrowo, czasem pozwalając sobie na mały grzech w postaci frytek, steka, szklaneczki coli czy kawałka gorzkiej czekolady. Co jak co, ale zdrowego odżywiania to bym się po sobie nigdy nie spodziewała! 



7 komentarzy:

  1. I jeszcze odkryłam sposoby na choróbska- inne niż latanie do apteki po magiczne tabletki ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na tym punkcie mam od dawna bzika ;) A antybiotyk to ostateczność!

      Usuń
  2. Ja się już uzależniłam od spacerów! Mimo deszczu, mimo zimna. Masz rację, bycie matką, to nie tylko wielka radość ze swojego dziecięcia, ale i zdrowie :) ciekawe co by powiedziały na to nasze rówieśniczki wracając o 6 rano z dyskoteki :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz... Gdyby nie los to sama byłabym tą wracającą nad ranem do domu chwiejnym krokiem, więc myślę, że wiem co mogą sobie myśleć (bo jeszcze rok temu myślałam tak samo :P).

      Usuń
  3. No to są jakieś plusy macierzyństwa ;) chętnie bym poczytała o ciemnych stronach - bo nie oszukujmy się że i takie są :) Pozdrawiam i będę zaglądać bo fajnie się czyta ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! :)
      Od kiedy opublikowałam Twój komentarz zastanawiałam się nad tymi "ciemnymi" stronami i powiem Ci, że są one w mniejszości. Tak, tak, zaskakuję tu sama siebie. Ale myślę, że mój przypadek nie jest odosobniony. Przede wszystkim nauczyłam się cierpliwości. Potrafię Ją nosić, tulić i uspokajać bez krzty zdenerwowania, ale cierpliwość mam tylko do Tosi. No, ale wracając do stron ciemnejszych to w moim wypadku jest na pewno swego rodzaju "uwiązanie". Karmię piersią, a dziecko jest antybutelkowe, więc jeszcze przez kilka miesięcy bez Antoniny na dłużej niż 2h nie wyjdę! Kilka tygodni z rzędu (ok. 3) codziennie nie dała się odłożyć - ręce i koniec, inaczej ryk. Przeszło, znowu mam cudowne dziecko, a tamto pewnie był skok. Są goprsze dni i ciemniejsza strona, ale zdecydowanie przeważają tu plusy. Szczególnie w moim wypadku, gdzie dziecko całkowicie odmieniło moje życie i nie są to tylko puste słowa.

      Usuń
  4. Punkt z wychodzeniem najbardziej korzystny. Co dzień przynajmniej trzeba się ruszyć :)
    M.

    OdpowiedzUsuń