niedziela, 21 grudnia 2014

Brak Ci motywacji? Mnie też!

To dzisiaj! Dzisiaj jest najlepszy dzień aby zacząć coś robić! Co z tego, że jest niedziela? Kusząco brzmi: "od poniedziałku", prawda? A prawda jest taka, że jeśli będziesz zaczynać coś od poniedziałku to wiele ich może upłynąć zanim rzeczywiście zaczniesz coś robić... Także jeśli chcesz coś zmienić - np. zacząć ćwiczyć i zgubić zbędne kilogramy po ciąży zacznij robić to tu i teraz. W momencie, kiedy podejmiesz decyzję, której w żadnym przypadku nie odkładaj na później!
źródło: Pinterest

"Jak tylko będę mogła, zacznę ćwiczyć", "Te trzy miesiące tak się będą dłużyć", "Oh, jak chciałabym już zacząć coś ze sobą robić" - Tak, tak, to wszystko moje słowa. Niestety skończyło się tylko na słowach... Pod koniec października dostałam od lekarza przyzwolenie na ćwiczenia i... aż 2 razy byłam na siłowni. Co zrobiłam więcej? NIC! Co mogłam zrobić przez dwa miesiące? DUŻO! Powtórzę jeszcze raz - co zrobiłam? NIC! NIC! NIC! 

Przeglądając wczoraj tablicę na facebook'u natknęłam się na wpis Misako. Nie mam pojęcia czemu akurat ten wpis i czemu akurat Ona mnie tak zmotywowała (wszak scrolluje codziennie przynajmniej kilka stron "wróć do figury sprzed ciąży", "bądź fit", itp, itd.), ale najważniejsze, że to zrobiła. Pomimo okrutnego zmęczenia i braku chęci zebrałam swoje zdecydowanie za duże cztery litery, odpaliłam 20 - minutowy trening całego ciała z Mel B. i poćwiczyłam. Odgłosów jakie wydawałam podczas kolejnej minuty ćwiczeń na brzuszek nie powstydziłaby się porządna aktorka filmów dla dorosłych, aż mama z ciekawości zajrzała na górę w obawie, że dziecko obudzę (wszak TT podbijał wczoraj miasto, więc noc należała do mnie i Tosi, która wyjątkowo wcześnie padła). Tosi na szczęście nie obudziłam, poćwiczyłam, a i endorfiny zrobiły swoje - obudziłam się dziś w świetnym humorze! 

Wszystko zaczęło się od kiedy rozpoczęłam nową pracę. Osiem godzin w biurze, biuro w centrum handlowym z fast foodami pod nosem i proszę - 6kg w ciągu 10 miesięcy. Już zaczynałam się odchudzać "od poniedziałku", ale w brzuchu zamieszkała Antonina. Uuu wtedy dopiero zaczęłam sobie dogadzać. Pomijając uwarunkowania genetyczne, przyznaję bez bicia - popuściłam pasa i nie jadłam, a pożerałam wszystko, co znalazło się w zasięgu mojego wzroku, rąk i paszczy. Leżąca ciąża też nie pomogła, skutkiem czego waga w dniu porodu pokazywała 88kg, czyli aż 30kg więcej niż przed ciążą. Obecnie, niecałe 4 miesiące po porodzie ważę 23kg mniej. Do osiągnięcia celu pozostało mi ok 10kg i przede wszystkim ujędrnienie całego ciała. Dam radę? Oczywiście, że dam!

Ze względu na karmienie nie wprowadziłam żadnej diety. Od porodu jem po prostu zdrowo, a na moim talerzu zagości czasem ciasteczko (oczywiście domowej roboty i pomijając tę bezę, którą pożarłam jak przyjechałam do rodziców:D). Poza tym jedzenie jest dla mnie przyjemnością i żadna restrykcyjna dieta nie wchodziłaby w grę. No i woda, piję co najmniej 2 litry wody dziennie. 

Z pełną świadomością i premedytacją piszę to tutaj. Jeśli za miesiąc nic się nie zmieni i pod koniec stycznia nie znajdziecie posta z podsumowaniem miesiąca z Mel B. oczekuję od Was porządnego kopa w tyłek i przypomnienia mi tego tekstu. Zachęcam Was również do zabrania się za siebie razem ze mną. W kupie siła! W kupie raźniej! To co, kto do mnie dołączy? 


9 komentarzy:

  1. oo bidulka. ja ostatnio sporo schudłam tylko dlatego ze jestem od paru tygodni ciągle zajęta i nie mam czasu myśleć o jedzeniu :p znacznie mniej jem a jak chce coś przekąsic to pije wodę. jak miło juz nie czuć się winnym po 2 tabliczce czekolady:)

    powodzenia drugiego dnia ćwiczeń! rób je o różnych godz jak Ci pasuje żeby nie było że wczoraj wieczorem coś Ci wypadło - nigdy nic nie wypada przez calutki dzień plus unikniesz rutyny:)

    trzymam kciuki!

    a a jak jesteś w lwo to zawsze możesz skorzystać z super nowoczesnej prywatnej siłowni u naszej ex wychowawczyni z gim :P

    Zosia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, dzięki :)
      A z siłowni chyba jednak nie skorzystam :D

      Usuń
  2. Z motywacją u mnie kiepsko, bo synek na świecie już jest 1,5 roku a ja niewiele zrobiłam od porodu. Niestety trochę mi się przytyło w ciąży, chociaż uważałam na jedzenie. Genetyka robi swoje a że przed ciążą też mi kilka zbędnych kilogramów wskoczyło, to już szczegół. Za to od 3 tygodni ćwiczę około 3-4 razy w tygodniu. U mnie króluje skalpel, ale w wersji okrojonej, bo nie wszystko mogę zrobić ze względu na problemy z kręgosłupem no i czas. W rezultacie zostało mi jakieś 25 minut intensywnego treningu, który wykonuję z dzieckiem. Nie ma jak brzuszki, gdy 13 kilogramowy malec siedzi ci na brzuchu :-D. Trzymam kciuki za silną wolę u Ciebie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! No to będziemy się pilnować, bo u mnie oprócz braku motywacji rządzi również słomiany zapał! :(

      Usuń
  3. Życzę powodzenia :) Ja co prawda nie po ciąży ale brzuch to u mnie największy kompleks ale motywacji mi zawsze brak :D Nie wiem jak będzie u ciebie ale u mnie po dwóch tygodniach ćwiczeń z Mel B musiałam dodać coś więcej i podwoić trening bo mięśnie szybko się przyzwyczaiły i trening nic nie dawał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na brak motywacji moja rada - oświadcz publicznie, że się nie poddasz i walcz :D Na razie po dwóch dniach boli mnie nawet szyja :D Na razie mm plan 30 dni z tym treningiem, a później będę go rozszerzać.

      Usuń
  4. Będę cię pilnować! Swoją drogą, w którym
    Miesiącu ciąży cię widziałam? Bo wtedy wyglądałaś spoko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pilnuj! :)
      Nie pamiętam... Przełom maja i czerwca chyba...
      A dopóki jestem ubrana w zasadzie nie ma tragedii. Bez ubrania zdarza mi się i łezkę uronić patrząc się w lustro, także muszę coś z tym zrobić i pozbyć się tego NIEkochanego ciałka :D

      Usuń
  5. U mnie też brak motywacji... może po świętach... ale tych za rok... spróbuję od poniedziałku :P

    OdpowiedzUsuń