piątek, 23 stycznia 2015

Gryzak z siateczką - HIT czy KIT?

Znacie na pewno. Małe cudo, które wyglądem przypomina smoczek, a na końcu ma siateczkę lub silikonowy "woreczek". Nie wiem dlaczego, ale ostatnio wyjątkowo rzuca mi się to w oczy i gdzie nie spojrzę, jakiej strony nie otworzę, której grupy nie odwiedzę jest po prostu wszędzie! Niedługo zacznie mi się śnić po nocach... 

źródło: pinterest.com
Przyznaje się bez bicia - wynalazku ów nie znam, nie używałam i używać nie będę,  Pomijając moją zupełnie jednostronną i subiektywną opinię, gryzak zwyczajnie mnie obrzydza (myśl o memłaniu  ciapki w silikonowym woreczku, fuuu) to nie mogę  przejść obojętnie obok informacji producentów, którzy chwalą go jako gadżet, pozwalający dzieciom przejść ze stanu ssania pokarmu do jego samodzielnego gryzienia. Przejście z pokarmów płynnych do stałych ma być dzięki niemu o niebo łatwiejsze i bezpieczniejsze. Dzięki siateczce owoc/warzywo przedostaje się do buzi w dobrze rozdrobnionej postaci i w takiej trafia do żołądka minimalizując ryzyko zadławienia. Teoria brzmi nieźle, tylko, że ja się z nią po prostu nie zgadzam.

Przejdźmy więc do moich autorskich hejtów:

Producenci zachwalają, że dzięki niemu dziecko nie będzie się krztusić - owszem, na pewno w trakcie memlania siatki tudzież kawałka silikonu się nie zakrztusi, ale co będzie później, kiedy zetknie się z kawałkami warzyw i owoców bez gryzaka? Nie będzie umiało ocenić jakiej wielkości kawałek można bezpiecznie odgryźć, bo nie dostało wcześniej szansy nauczenia się tego. Od krztuszenia nie uchroni się nawet dorosły, także prędzej czy później odkrztuszania i tak będzie musiało się nauczyć. Ponadto jednym z elementów umiejętnego żucia jest obracanie kawałków jedzenia w buzi, czego nie można nauczyć się memlając siatkę. Zdecydowanie bardziej wolę by Tosia umiejętności te nabyła jak najwcześniej. W naszym wypadku prawdopodobnie odbędzie się to za pomocą metody blw.

I jeszcze jedno! Wyobraźcie sobie, że dostajecie kawałek jabłka/marchewki/brokuła/banana w szmatce albo gumie. Memlacie go tak długo aż coś wydostanie się z siatki i w końcu będziecie mogli to połknąć. Ale zaraz, zaraz... Smak jest, a gdzie podziała się treść? Gdzie przyjemność z jedzenia? Poza tym jaką przyjemność można odczuwać memlając siatkę lub kawałek silikonu? Wychodzę z założenia (może mylnego, przecież to dopiero moje pierwsze dziecko), że dziecko to mały człowiek. Jeśli czegoś nie robię/nie lubię to nie będę robić tego dziecku. "Nie rób drugiemu co tobie nie miłe" - znacie to powiedzenie? Stosujecie się? Ja tak i tego samego założenia staram się trzymać w stosunku do swojego dziecka.

Abstrahując zupełnie od tego, że siateczka jest bardzo niehigieniczna i w zasadzie najlepiej byłoby ją wymieniać po każdym użyciu, uważam ten wynalazek za totalny KIT, ale chętnie poznam Wasze opinie i doświadczenia z tym gadżetem. Przecież to co dla mnie jest złe, dla kogoś może być absolutnym HITem. 

15 komentarzy:

  1. Przyznam się szczerze, że będąc w ciąży dokonałam pod wpływem impulsu zakupu tego cuda... jednak kiedy, już po urodzeniu Jaśka znalazłam ten skarb wśród różnych gadżetów stwierdziłam, że to przecież absurdalne... :) doszłam do Takich samych wniosków jak Ty i gryzako-ciumkacz opuścił nasze domostwo ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja się zupełnie z Tobą nie zgodzę. Mam zarówno taką siateczkę jak i wersję sylikonową. Moim zdaniem sprawdza się bardzo dobrze. To nie ma być pełen posiłek tylko przekąska więc dziecko nie ma się w ten sposób najeść. Bobas uczy się tego, że musi włożyć do buzi odpowiednią część żeby coś z tego wyleciało. Dodatkowo mały człowieczek ćwiczy gryzienie. Ja podawałam w siateczce tylko twarde rzeczy takie jak gruszka,albo jabłko. Nawet stosując metodę BLW nie podasz bardzo twardego jabłka, bo maluch będzie miał problem z pogryzieniem na odpowiednio małe kawałki. U nas sprawdziło się również kiedy Krzysiek ząbkował. Dawałam mu zimne jabłko i mógł się wyyżyć. Jeśli chodzi o obrzydliwość, to widziałam bardziej obrzydliwe rzeczy niż siateczka z kawałkiem jabłka. Faktem jest jednak, że wersja sylikonowa jest dużo łatwiejsza do utrzymania w czystości. Tak czy owak, dla mnie jest HITem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie do niego chyba jednak nic nie przekona ;) Mam zamiar podawać Tosi jabłko w całości - życie zweryfikuje czy pozostanę przy tym czy jednak nie ;)

      Usuń
  3. Niehigieniczne. To pierwsze co przeszło mi przez myśl gdy zobaczyłam ten wynalazek. Nie wiem czy memlanie takiego wora jest przyjemne. Ja bym nie chciała, dlaczego więc dawać to własnemu potomkowi? W mojej opinii kicior taki, że szok. Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie memlanie czegokolwiek przez siatkę mnie w tym wszystkim najbardziej obrzydza...

      Usuń
  4. My mieliśmy, ale trochę inny gryzak i był świetny. Zamiast siatki miał w zasadzie szeroki smoczek z dziurkami. Pomagało to synkowi przy bolących dziąsłach. Co do blw. Próbowałam, gdy mały miał 7 miesięcy. Totalna porażka. Maluch miał problem ze złapaniem jedzenia, przez co bardzo się denerwował. Za to, gdy miał już 10 miesięcy sam się przestawił na samodzielne jedzenia. Nie przewidzisz :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj z tym, że nie przewidzę muszę się z Tobą zgodzić :) Już mam kilka takich przykładów, a to dopiero 5 miesięcy ;)

      Usuń
  5. Nigdy nie korzystaliśmy z tego 'wynalazku' ale spróbujemy, bo drogi nie jest a opinię na temat sobie trzeba wyrobić. Osobiście spotykam go u wielu mam... chyba cieszy się powodzeniem. Zobaczymy :)
    www.MartynaG.pl

    OdpowiedzUsuń
  6. My mamy silikonowy i jest super, a BLW stosujemy i Oskar nie ma z niczym problemu. przy zabkowaniu idealna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na ząbkowanie mamy Sofiję, stos gryzaków i pewien ciekawy sposób, ale o nim będzie na blogu jak przetestujemy :)

      Usuń
  7. Ja dopiero niedawno dowiedziałam się że takie coś w ogóle istnieje. Nie używałam. Jestem zeolennikiem normalnego pakowania do dziuba wszystkiego jak leci... moja córcia odkąd skończyła 4 miesiące dostaje różne pokarmy. Jak miała 5 miesięcy potrafiła ugryźć (mimo braku zębów) biszkopta i go wymamlać. Teraz nawet jak coś tam jej wpadnie potrafi odkrztusić. Ten wynalazek to dla mnie uciszacz sumienia. Bo tak to dziecko może sie zakrztusic gdy akurat obrucimy się a ono cos je. A przy tym podobno dziecko sie nie ma prawa zakrztusic. Choc dla mnie to raczej bujda na resorach... sokiem też można.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja się kiedyś zastanawiałam nad tym, ale jednak nie kupiłam. ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. na bolące zęby zdecydowanie hit! ;-) przynajmniej Zofia uwielbia.
    A co do niehigieniczności - można na tej samej zasadzie uznać, że wszystkie zabawki są niehigieniczne...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Higiena w zasadzie zależy od rodziców, można też podać nieopłukanego smoczka, który spadł na dywan, można go umyć albo wyparzyć. Myślę, że podobnie jest z tą siatką. Jednak wolę inne alternatywy gryzaków niż jedzenie z siatki, ale to ja ;)

      Usuń